Doktor Karaś wybudza się z wieloletniego letargu, pokonuje kontuzje i słabości swojego ciała, na chwilę zapomina o trenowaniu gromadki swych dzieci i w końcu robi trudną drogę w skałach. Kilkadziesiąt minut temu, po dłuższym oblężeniu padła, jak sam pisze, „krótka i treściwa” Megiera VI.4+ na ryczowskim Pancerniku.
Stara buła nie rdzewieje, gratulacje ! Następny cel to ponoć podzamczańska Mandala – trzymamy kciuki.