Weekend majowy powoli dobiega końca, a z nim wspaniałe wiadomości. Kamil Gomółka melduje się na Midway VI.7 czym podnosi poziom lubelskiego wspinania z liną. Wśród nieco młodszych zawodników Kotłowni, junior Szymon Karaś wraca również z życiówką, pokonując krótki, bulderowy klasyk Zborowa Idą Łysi VI.5+. Gratulujemy przejść!
Warto dodać, że od historycznego przejścia pierwszej w Lublinie „sześć-szóstki-plus” minęło dwadzieścia jeden lat. Latem 2002 roku Krzyś Tarkowski „Muppet” poprowadził w Podlesicach „Wakacje z dupami” VI.6+. Tym większe gratulacje dla Kamila!
Grupa Azoty#grupaazotystart
Kolejne przejście Keep Fit’a
Kto jest fit na Kamień Michniowski?
Rafał Hałasa, który przechodzi Keep Fit 7C+!
Rafał buduje coraz lepszą formę i ma zakusy na trudniejsze klasyki Kamienia… Natomiast Piotr Stanisławek i Karol Malec, w tym samym czasie dopracowują ostatnie szczegóły, mikro-bety, by powtórzyć sukces Rafała.
C’mon!
„Październikowa Paklenica pachnie (…) przygodą.”
Październikowa Paklenica pachnie. Może nie jest to wiosenny zapach kwiatów ale w odróżnieniu od spalonej słońcem wakacyjnej ziemi, wąwóz pachnie roślinami i czymś jeszcze… trudno to określić. Przygodą.
Wyjazd od początku zapowiadał się ciekawie. Mimo pierwszych trudności w skompletowaniu składu a właściwie mocną rotacją chętnych na ten wyjazd, uderzyliśmy w podróż pięcio-osobowym składem. Agnieszka z Warszawy, Marcin z Opola, Adrian z okolic Nowego Sącza, który w pewnym sensie reprezentowałem również ja oraz Mateusz z Lublina… W sumie dwie osoby z Lubelskiej Kotłowni co uważam za okoliczność łagodzącą fakt nazwania tego wyjazdu prawie kotłownianym… oczywiście z przymrużeniem oka. Plan w sumie był prosty. Chłopacy byli po kursie i potrzebowali mocnego rozwspinu i powtórki zagadnień technicznych. Aga, absolwentka mojego kursu jest na etapie gromadzenia doświadczenia i walczy z coraz trudniejszymi dla siebie drogami… potrzebowała mocnej praktyki w warunkach, nazwijmy to bojowych, w skale. Mateusz, rozwspinu przed planowaną Hiszpanią… Wszyscy zaś razem wzięci, sprawdzianu głowy i ciała oraz spróbowania czegoś nowego. Nowości było sporo. Paklenica jeśli chodzi o sporty, może nie jest tak widowiskowa jak Turcja czy południe Włoch ale posiada dużą liczbę dróg o trudnościach 4 – 7 w skali francuskiej i masę wspinania wielowyciągowego. Idealnie jednak spisuje się jako rejon na rozwspin lub gromadzenie doświadczenia po kursie.

Od pierwszego więc momentu jechaliśmy ostro z koksem atakując drogę po drodze. Dzień po dniu rosła trudność prowadzonych dróg, a powtórki zagadnień technicznych, plus ciągła praca nad techniką spowodowały, że poziom u chłopaków w ciągu zaledwie trzech pierwszych dni, wskoczył z trójek na piątki. Już w połowie Wyjazdu Adrian z Marcinem nabrali na tyle pewności siebie, że atakowali i rozpracowywali drogi nie mając w zasadzie litości dla wszystkiego na co tylko się dało wleźć w tym zakresie trudności. Finalnie udało im się wkosić kilka 5c z czego bardzo się cieszę.
Oczywiście Agnieszka z Mateuszem w zespole również nie ociągali się i padała spora ilość fajnych dróg… Miło było patrzeć jak nabierają płynności i pewności a łupem padają coraz dłuższe i trudniejsze pozycje. Aga bez większych kłopotów biegała po 5c i oddała fajne próby na Zeusie za 6b. Oczywiście, można by odnieść wrażenie co tam, 5ki czy szóstki. Ale wierzcie mi, Paklenica mocno weryfikuje jeśli chodzi o wycenę… już po 4c trzeba się solidnie wspinać, piątki są to bardzo często poważne drogi w pionie zaś niektóre długie 6b, w Polsce miałaby lekką ręką 6b+ lub 6c. Nawet te krótsze, bulderowe w charakterze, też nieraz potrafią solidnie zaskoczyć. Tym bardziej w tym kontekście należy docenić przejście Mateusza. Nasz popularny Trapez w pięknym stylu „sfleszował” drogę Zumbul za 7b. (fot)
Dzień po dniu, pracowicie spędzaliśmy czas na niezliczonej ilości dróg, włócząc się od jednego paklenickiego klasyka do drugiego. Oczywiście jednak, nie samym wspinaniem człowiek żyje. W dzień restowy postanowiłem zabrać ekipę do sektora Vaganac nieopodal głównego wąwozu. Czekała tam na wszystkich niespodzianka.

40 metrów nad ziemią, w pięknych okolicznościach przyrody, rozciągnięty pomiędzy dwoma wierzchołkami skalnymi, most linowy, część istniejącej w tym miejscu via ferraty. Wierzcie mi, miny ekipy bezcenne. Pytanie, czy to jest konieczne? I odpowiedź; tak, tego nie ma w Polsce a gdzie szlifować psychę i odporność na ekspozycję jak nie tu… Zadanie okazało się nie trywialne. Most jak narowisty rumak próbował uciec spod nóg…
Walka zajęła sporo czasu ale finalnie przełamał się każdy i wszyscy znaleźli się po drugiej stronie ciesząc się z pokonania w sobie tego czegoś… i przesunięcia kolejnej krępującej człowieka granicy.
Przełamać również trzeba było się na wielowyciągu. Po przećwiczeniu jednego na sucho, pojechaliśmy na Vaganac ćwiczyć w praktyce. Zrobioną przez obydwa moje zespoły drogę zakończyliśmy zjazdami. Kolejny dzień upłynął nam już na wstawki w trudniejsze propozycje na Hramie… czas zaś szybko mijał i wkrótce wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Ze swej strony ten wyjazd będę wspominał bardzo miło. Świetna ekipa stworzyła nie tylko super klimat do spędzania czasu i odpoczynku ale również umożliwiła realizację celów sportowych. Zarówno sobie jak i mi. W ramach pracy nad różnymi drogami przez uczestników tego wyjazdu udało mi się sporo z tych dróg poprowadzić, w ramach pracy nad drogą, powieszenia wpinek, czasem zdjęcia wpinek, dnia restowego czy zwyczajnie w tzw. międzyczasie. Zaowocowało to kilkoma fajnymi przejściami.
Padły między innymi: Żuja 7b+ RP w sektorze Donja Rupa oraz Rock and Roll Dream 7b+ Onsight na Gradić Kuk w sektorze Vaganac.
Najbardziej jednak jestem szczęśliwy, że udało się poprawić moją życiówkę w stylu onsight. Funky Shit na Hramie o wycenie 7c+/8a poprowadzoną ostatniego dnia. Będąc poprzednimi razy w Paklenicy zawsze ją trzymałem w kolejce tych dróg, którym chciałbym dać szansę na „onsajt”, gdy będzie top forma. Ostatni okres, kontuzyjny, zweryfikował wiele planów i mimo iż uważam, że do dobrej formy mi daleko, postanowiłem dać tej drodze szansę. Półtora godziny rozgrzewki, wizualizowania ruchów, planowania sekwencji, łażenia z kamienia na kamień i oglądania z dołu tego co mogło by się przydać w czasie walki. Część planu zagrała idealnie. Spora jednak część wymyślonego na tę drogę scenariusza zawiodła, co doprowadziło pod koniec drogi do istnej próby charakteru… Wskutek zbułowania prawie się poddałem. Pomógł znaleziony na drodze naciekowy grzyb, pod który wklinowałem stopę tak, że do obłej klamy dociskała mi ona dłoń. Po chwili wróciło krążenie w drugiej ręce i finalnie z głośnym wrzaskiem udało mi się wgramolić do góry i po kolejnych kilku ruchach wpiąć do stanowiska. Wydawało się przed wstawką, że chwyty są ciut lepsze i zwyczajnie da się to „przebiec” mniej lub bardziej, tymczasem sporo stopni było już wyślizganych przez lata wstawek, a niektóre dobre chwyty, okazały się w rzeczywistości niezbyt dobre jak na mój aktualny poziom. Trzeba było sporo czasu poświęcić na foot work i ustawianie się do kolejnych przechwytów. Szybkie poprowadzenie dało mi dużo satysfakcji, podwójnej, gdy zobaczyłem na 8a.nu jak mało jest onsightów na tej drodze. A nawet potrójnej gdyż chodzą słuchy, iż było to pierwsze 8a, jakie poprowadził Adam Ondra w swoim życiu…. W stylu RP. Cóż. Jak widać można się poczuć na krótką chwilę młodym Ondrą nawet w wieku 45 lat. 😉 I choć mistrz jest niedościgniony to jednak i takie zwykłe marzenia się spełniają gdy się bardzo chce… 😉

Korzystając z okazji; dziękuję moim podopiecznym i jednocześnie kompanionom na tym wyjeździe. Agnieszce Wardzińskiej, Marcinowi Ślezionie, Mateuszowi Koszowskiemu i Adrianowi Witkowi.
Jarosław Nowak (Kotłownia, Climbear)


Jacek Czerniecki i Szymon Karaś na VI.5
O tej porze roku nie trzeba długo czekać, aby usłyszeć o kolejnych przejściach naszych zawodników.
Na Czarnym Kamieniu, po 4 dniach „pracy”, Jacek przeszedł „Bilans Mocy” VI.5. Jacek szukał TEJ mocy od dłuższego czasu i wreszcie ją znalał. Potwierdził to przechodząc także inną VI.5 w 1.5 dnia.
Akurat nieopodal znalazł się Santa Cruz Team z kamerą… -> https://youtu.be/UIMpuP1BDjk

„Kampania Zimowa” VI.5 w rejonie Mirowa nad Wartą to osiągnięcie, którym Szymon wyrównuje swoją życiówkę i potwierdza stabilną formę.

Gratulacje!
Podsumowanie zgrupowania Kadry Juniorów KW Kotłownia w Costa Blanca
Korzystając z ferii członkowie sekcji sportowej Natalia, Szymon oraz Mateusz Karaś wybrali się na rozruch do Hiszpańskiego rejonu Costa Blanca. Podczas 10 dni na miejscu zwiedzili mnóstwo rejonów i przewspinali kilometry dróg. A to dopiero początek sezonu!
Wśród wielu przejść naszych zawodników warto wymienić:
Szymon Karaś:
La Pera 7a+ Rp
Ultima albertencia 6c OS
L’os 7a RP
Enya 7b RP
Ceqados por el sol 7a+ RP
Bovedonada 6c Flash
Perpetuana mobile L2 7a+ Flash
Rockodromo 7a Flash
Natalka Karaś:
L’os 7a Flash
Cigalas Vivas 6c Flash
El gierek Pacific 7a RP
Extrema Y dura 6c+ Flash
Mateusz Karaś:
Anitesia 6c Flash
Rockodromo 7a Flash
El guerrero 7a Flash
Gęsto indigesto 6c RP
Gratulacje i czekamy na kolejne wyjazdy i mocne przejścia!
Powołanie Natalii Karaś do Kadry Narodowej PZA na rok 2022
Nasza zawodniczka Natalia Karaś (KW Kotłownia TEAM) została powołana do Kadry Narodowej PZA we wspinaczce wysokogórskiej na rok 2022. Natalia została zakwalifikowana do Kadry Narodowej na podstawie osiągnięć we wspinaczce skalnej. Ogromne gratulacje i życzymy Natalce dalszych sukcesów skalnych! 🙂
Pełną listę kadrowiczów znajdziecie pod linkiem:
http://pza.org.pl/news/news-gory/kadra-narodowa-pza-we-wspinaczce-wysokogorskiej-na-rok-2022
Daniel Łączewski i Puff the Magic Dragon 8A+
Świetne wieści dotarły do nas z Kamienia Michniowskiego, gdzie nasz zawodnik Daniel Łączewski przeszedł boulder Puff the Magic Dragon 8A+. Jest to do tej pory najtrudniejszy boulder w dorobku Daniela. Trzymamy kciuki za kolejne realizacje 🙂 Poniżej film z przejścia tego klasyka.
Incitatus 8b dla Jarka Nowaka
Świetny warun w polskich piachach wykorzystał ostatnio nasz zawodnik Jarek Nowak przechodząc drogę Incitatus 8b w rejonie Black Rivers District.
Gratulacje! Widać forma jest i to konkretna 🙂

Kilka słów od Jarka na temat przejścia:
Podobno dobry dzień i dobry warun w piachu to podstawa… i jest w tym sporo racji. Dziś genialny i być może jeden z niewielu już takich dni tej jesieni… Dziękuję Piotrkowi Czyżowi za asystę i całej ekipie z Kielc za przemiły dzionek…Incitatus… 8b do kajetu. Czy tyle faktycznie ma trudno powiedzieć. Jak jest tak sucho i chłodno to patrzysz na drogę i już ślinisz ołówek… Wspina się samo. Obiektywnie rzecz biorąc chyba trudniejsze od Sokoła millenium obok i na pewno trudniejsze od Szumu. Chciało mi zeżreć palce w dziurach. Ale wyceny w piaskowcu cóż… śliska sprawa.
Ponadto Jarek w ostatnim czasie przeszedł kilka innych klasyków m. in. Rilax VI.5 w rejonie Vapenka oraz Zacierka z Bromem VI.5 na Sokolim Grzbiecie.

Zapraszamy również do śledzenia bloga Jarka:
https://www.facebook.com/profile.php?id=100069968211310
Szymek Karaś pokonuje Hektora VI.5
Świetną dyspozycję w skałkach prezentuje w tym sezonie Szymon Karaś (KW Kotłownia TEAM). Nasz zawodnik rozprawił się z kolejną VI.5 – drogą Hektor na Białym Psie.
Jest to już druga VI.5 w tym sezonie dla Szymka, niedawno pokonał swoje pierwsze VI.5 – Awaryjną Ankę.
Gratulacje i czekamy na dalsze świetne przejścia ze skałek!
- 1
- 2
- 3
- …
- 8
- Next Page »