Po Gorączce
Temparatura spadła już do (nie)normalnego poziomu – kolejna (szósta) edycja Gorączki przeszła do historii.
Zawodnicy Pol-Inowex Skarpy Lublin zdominowali zawody na Kotłowni. Pierwsze miejsca zajęli Natalia Woś i Olaf Malinowski. Na drugim miejscu podium stanęli Magdalena Tarkowski (Obiekto) i Mikołaj Nowotnik (z Warszawy), natomiast trzecie miejsce przypadło Julii Kaczmarczyk z Białegostoku (Flash) oraz Jędrzejowi Kowalowi z Wrocławia (Zerwa). Choć na podium zabrakło akcentu klubowego, to tylko o włos. Emilia Wójtowicz jako jedyna reprezentantka Kotłowni w finałach, uplasowała się na czwartym miejscu. Wszystkim zawodnikom gratulujemy i dziękujemy za udział. Do zobaczenia za rok!
1. Woś Natalia, Pol-Inowex Skarpa Lublin
2. Tarkowski Magdalena, Obiekto Warszawa
3. Kaczmarczyk Julia, Flash Białystok
4. Wójtowicz Emilia, KW Kotlownia Lublin
5. Szkudelska Hanna
6. Konopka Anna
1. Malinowski Olaf Pol-Inowex Skarpa, Lublin
2. Nowotnik Mikołaj, Warszawa
3. Kowal Jędrzej, Zerwa, Wrocław
4. Czarnecki Piotr BaldPol, KS Korona
5. Kowal Adam, Zerwa, Wrocław
6. Janek Konrad, Pol-Inowex Skarpa Lublin
Pełne wyniki zawodów: https://docs.google.com/spreadsheets/d/11ENQuCOAQBDO-WA9-9g9d8vBW2paoV9raQl-FELdTrA/edit?fbclid=IwAR2h-A5V3IDNulWWTtl9-ummsfVEWFmVRCUtYgMOy30T6CD0FNEb5ikVIAg#gid=0
Nowości
Wracając do sierpniowego podsumowania wyjazdu zawodników Kotłownii do Magic Wood (do przeczytania tutaj, a do obejrzenia tam) można odnieść wrażenie nieuniknionego końca. Powaby szwajcarskiego krajobrazu i rozmaitość boulderowych dróg, doświadczane w akompaniamencie przyjaciół i miejscowego jedzenia, zostały daleko za horyzontem lata i tysiąca kilometrów drogi powrotnej do domu. Dziś, to znaczy teraz, dokładnie w tym momencie kiedy kolejne słowa rytmicznie wpadają do Twojej świadomości, jest już listopad. Od wspomnianego czasu zdążyło się już wiele zmienić. Na przykład FED przyznał, że zwiększanie stóp procentowych nie przyniosło oczekiwanych efektów w zwalczaniu rosnącej inflacji (bo wcale nie rosła) i nie zamierza dalej tego robić. Why? Zakończły się „Mid-term elections”, a Biden jest demokratą, a szef FEDu Republikaninem… Na szczęście idą święta i zapomnimy o tym jak i wielu innych problemach świata, pewnie nawet na dłużej niż powinniśmy. Ale by magii świąt stała się zadość (idąc z duchem czasów i nie rozbierając choinki przez cały rok) napiszę, że na dobre rzeczy wcale nie trzeba długo czekać, na przykład do następnego roku. Horyzont zdarzeń został przybliżony i nowości z Magic Wood pojawiły się już teraz! Czy to w wyniku predystynacji, determinacji, lub obu, Team Kotłownia, tym razem w nieco odmienionym składzie, ponownie odwiedził dystrykt szwajcarskiej Gryzonii by dać wyraz nieograniczonego zamiłowania do wspinania w ogóle, jak i do charakteru samego regionu. Tym samym to co odległe stało się nam bliższe. Magiczny pył znów wzbił się w powietrze…
D.
Film autorstwa Michała Ginszta (Santa Cruz Team).
„Październikowa Paklenica pachnie (…) przygodą.”
Październikowa Paklenica pachnie. Może nie jest to wiosenny zapach kwiatów ale w odróżnieniu od spalonej słońcem wakacyjnej ziemi, wąwóz pachnie roślinami i czymś jeszcze… trudno to określić. Przygodą.
Wyjazd od początku zapowiadał się ciekawie. Mimo pierwszych trudności w skompletowaniu składu a właściwie mocną rotacją chętnych na ten wyjazd, uderzyliśmy w podróż pięcio-osobowym składem. Agnieszka z Warszawy, Marcin z Opola, Adrian z okolic Nowego Sącza, który w pewnym sensie reprezentowałem również ja oraz Mateusz z Lublina… W sumie dwie osoby z Lubelskiej Kotłowni co uważam za okoliczność łagodzącą fakt nazwania tego wyjazdu prawie kotłownianym… oczywiście z przymrużeniem oka. Plan w sumie był prosty. Chłopacy byli po kursie i potrzebowali mocnego rozwspinu i powtórki zagadnień technicznych. Aga, absolwentka mojego kursu jest na etapie gromadzenia doświadczenia i walczy z coraz trudniejszymi dla siebie drogami… potrzebowała mocnej praktyki w warunkach, nazwijmy to bojowych, w skale. Mateusz, rozwspinu przed planowaną Hiszpanią… Wszyscy zaś razem wzięci, sprawdzianu głowy i ciała oraz spróbowania czegoś nowego. Nowości było sporo. Paklenica jeśli chodzi o sporty, może nie jest tak widowiskowa jak Turcja czy południe Włoch ale posiada dużą liczbę dróg o trudnościach 4 – 7 w skali francuskiej i masę wspinania wielowyciągowego. Idealnie jednak spisuje się jako rejon na rozwspin lub gromadzenie doświadczenia po kursie.
Od pierwszego więc momentu jechaliśmy ostro z koksem atakując drogę po drodze. Dzień po dniu rosła trudność prowadzonych dróg, a powtórki zagadnień technicznych, plus ciągła praca nad techniką spowodowały, że poziom u chłopaków w ciągu zaledwie trzech pierwszych dni, wskoczył z trójek na piątki. Już w połowie Wyjazdu Adrian z Marcinem nabrali na tyle pewności siebie, że atakowali i rozpracowywali drogi nie mając w zasadzie litości dla wszystkiego na co tylko się dało wleźć w tym zakresie trudności. Finalnie udało im się wkosić kilka 5c z czego bardzo się cieszę.
Oczywiście Agnieszka z Mateuszem w zespole również nie ociągali się i padała spora ilość fajnych dróg… Miło było patrzeć jak nabierają płynności i pewności a łupem padają coraz dłuższe i trudniejsze pozycje. Aga bez większych kłopotów biegała po 5c i oddała fajne próby na Zeusie za 6b. Oczywiście, można by odnieść wrażenie co tam, 5ki czy szóstki. Ale wierzcie mi, Paklenica mocno weryfikuje jeśli chodzi o wycenę… już po 4c trzeba się solidnie wspinać, piątki są to bardzo często poważne drogi w pionie zaś niektóre długie 6b, w Polsce miałaby lekką ręką 6b+ lub 6c. Nawet te krótsze, bulderowe w charakterze, też nieraz potrafią solidnie zaskoczyć. Tym bardziej w tym kontekście należy docenić przejście Mateusza. Nasz popularny Trapez w pięknym stylu „sfleszował” drogę Zumbul za 7b. (fot)
Dzień po dniu, pracowicie spędzaliśmy czas na niezliczonej ilości dróg, włócząc się od jednego paklenickiego klasyka do drugiego. Oczywiście jednak, nie samym wspinaniem człowiek żyje. W dzień restowy postanowiłem zabrać ekipę do sektora Vaganac nieopodal głównego wąwozu. Czekała tam na wszystkich niespodzianka.
40 metrów nad ziemią, w pięknych okolicznościach przyrody, rozciągnięty pomiędzy dwoma wierzchołkami skalnymi, most linowy, część istniejącej w tym miejscu via ferraty. Wierzcie mi, miny ekipy bezcenne. Pytanie, czy to jest konieczne? I odpowiedź; tak, tego nie ma w Polsce a gdzie szlifować psychę i odporność na ekspozycję jak nie tu… Zadanie okazało się nie trywialne. Most jak narowisty rumak próbował uciec spod nóg…
Walka zajęła sporo czasu ale finalnie przełamał się każdy i wszyscy znaleźli się po drugiej stronie ciesząc się z pokonania w sobie tego czegoś… i przesunięcia kolejnej krępującej człowieka granicy.
Przełamać również trzeba było się na wielowyciągu. Po przećwiczeniu jednego na sucho, pojechaliśmy na Vaganac ćwiczyć w praktyce. Zrobioną przez obydwa moje zespoły drogę zakończyliśmy zjazdami. Kolejny dzień upłynął nam już na wstawki w trudniejsze propozycje na Hramie… czas zaś szybko mijał i wkrótce wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Ze swej strony ten wyjazd będę wspominał bardzo miło. Świetna ekipa stworzyła nie tylko super klimat do spędzania czasu i odpoczynku ale również umożliwiła realizację celów sportowych. Zarówno sobie jak i mi. W ramach pracy nad różnymi drogami przez uczestników tego wyjazdu udało mi się sporo z tych dróg poprowadzić, w ramach pracy nad drogą, powieszenia wpinek, czasem zdjęcia wpinek, dnia restowego czy zwyczajnie w tzw. międzyczasie. Zaowocowało to kilkoma fajnymi przejściami.
Padły między innymi: Żuja 7b+ RP w sektorze Donja Rupa oraz Rock and Roll Dream 7b+ Onsight na Gradić Kuk w sektorze Vaganac.
Najbardziej jednak jestem szczęśliwy, że udało się poprawić moją życiówkę w stylu onsight. Funky Shit na Hramie o wycenie 7c+/8a poprowadzoną ostatniego dnia. Będąc poprzednimi razy w Paklenicy zawsze ją trzymałem w kolejce tych dróg, którym chciałbym dać szansę na „onsajt”, gdy będzie top forma. Ostatni okres, kontuzyjny, zweryfikował wiele planów i mimo iż uważam, że do dobrej formy mi daleko, postanowiłem dać tej drodze szansę. Półtora godziny rozgrzewki, wizualizowania ruchów, planowania sekwencji, łażenia z kamienia na kamień i oglądania z dołu tego co mogło by się przydać w czasie walki. Część planu zagrała idealnie. Spora jednak część wymyślonego na tę drogę scenariusza zawiodła, co doprowadziło pod koniec drogi do istnej próby charakteru… Wskutek zbułowania prawie się poddałem. Pomógł znaleziony na drodze naciekowy grzyb, pod który wklinowałem stopę tak, że do obłej klamy dociskała mi ona dłoń. Po chwili wróciło krążenie w drugiej ręce i finalnie z głośnym wrzaskiem udało mi się wgramolić do góry i po kolejnych kilku ruchach wpiąć do stanowiska. Wydawało się przed wstawką, że chwyty są ciut lepsze i zwyczajnie da się to „przebiec” mniej lub bardziej, tymczasem sporo stopni było już wyślizganych przez lata wstawek, a niektóre dobre chwyty, okazały się w rzeczywistości niezbyt dobre jak na mój aktualny poziom. Trzeba było sporo czasu poświęcić na foot work i ustawianie się do kolejnych przechwytów. Szybkie poprowadzenie dało mi dużo satysfakcji, podwójnej, gdy zobaczyłem na 8a.nu jak mało jest onsightów na tej drodze. A nawet potrójnej gdyż chodzą słuchy, iż było to pierwsze 8a, jakie poprowadził Adam Ondra w swoim życiu…. W stylu RP. Cóż. Jak widać można się poczuć na krótką chwilę młodym Ondrą nawet w wieku 45 lat. 😉 I choć mistrz jest niedościgniony to jednak i takie zwykłe marzenia się spełniają gdy się bardzo chce… 😉
Korzystając z okazji; dziękuję moim podopiecznym i jednocześnie kompanionom na tym wyjeździe. Agnieszce Wardzińskiej, Marcinowi Ślezionie, Mateuszowi Koszowskiemu i Adrianowi Witkowi.
Jarosław Nowak (Kotłownia, Climbear)
Spotkaj się z Aleksandrą Mirosław!
Centrum Wspinaczkowe Kotłownia zaprasza kibiców i wszystkich zainteresowanych osobą oraz karierą rekordzistki świata we wspinaczce na czas – Aleksandrą Mirosław – na spotkanie – 30 października o godz. 16.00. Będzie to rzadka okazja do zadawania pytań, zdjęć i autografów. Do zobaczenia w CW Kotłownia!
Zaproszenie za XXII Sprawozdawczo – Wyborcze Walne Zgromadzenie Członków KW Kotłownia
Uprzejmie zawiadamiamy, że Walne Zebranie Członków Klubu Wspinaczkowego Kotłownia odbędzie się dnia 30.09.2022 r.:
1 termin – 20.30
2 termin – 21:00
WZ odbędzie się w Centrum wspinaczkowym Kotłownia, ul. Cisowa 11 w Lublinie.
Do 26 września można przesyłać tematy, które chcielibyście omówić podczas zebrania, kandydatur na nowych Członków Zarządu (jeśli ktoś wyraziłby taką chęć), a także prośby o dosłanie bilansu klubu za 2021 rok celem zapoznania się przed WZ. Po otrzymaniu listy tematów, 27 września zostanie rozesłana agenda Walnego Zebrania.
Zarząd Klubu Wspinaczkowego Kotłownia.
Zawody dla dzieci
Dedykowane najmłodszym zawody wspinaczkowe odbędą się 8 października w CW Kotłownia. Zapraszamy!
Zapisy: https://competit.pl/w/5869/
Organizator: Klub Wspinaczkowy Kotłownia
Partnerzy: @Varapo
Plakat: @Filipowski
Gorączka Sobotniej Mocy Vol. 6
Upragnione zawody w kotłownianym klimacie już 3 grudnia! Zapisy wkrótce.
Realizacja programu Klub 2022
Informujemy, że Klub Wspinaczkowy Kotłownia realizuje program Klub 2022 finansowany z funduszy Skarbu Państwa – Ministerstwa Sportu i Turystyki.
Gdy opadł już magiczny pył…
…Niektórzy z nas wrócili do swoich domów i zajęć jakby lekko odmienieni. Stare przyzwyczajenia nabrały świeżości i lekkości, a cele i motywacje oraz droga do ich osiągnięcia stały się wyraźniejsze. Świadomi tych drobnych zmian, żywo przywołujemy czas wakacyjnej beztroski.
Tegoroczny wyjazd do Magic Wood w Szwajcarii, zaowocował następującymi przejściami:
Kamil Gomółka – Octopussy 8a, The bomb is explosion 8a, Samurai Tango 7B+ (flash)
Michał Ginszt – Trullator 8a+
Michał Łysakowski – Panda Dub 7c+, Kung Fu Panda 7c,
Daniel Łączewski – Hohenzone 7c, Intermezzo 7c
Piotr Stanisławek – Schrotti 7B, Hageltrauma 7B
By zatęsknić mocniej i podzielić się wrażeniami, Santa Cruz Team jest w trakcie montowania filmu… Do zobaczenia niedługo!
Update 02/09: FIlm jest już dostępny na kanale Santa Cruz Team ->
- « Previous Page
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- …
- 39
- Next Page »